Kościoły i religia na Wyspach Owczych
W czasie podróży zawsze warto zaglądać do świątyń, bo nie tylko dużo nam to powie o lokalnej duchowości, ale też o sztuce i architekturze. Kościoły na Wyspach Owczych to skarbnica tego, co dla Farerów jest najważniejsze.
Kraje nordyckie mają opinię mocno zlaicyzowanych, tymczasem kościoły na Wyspach Owczych w niedzielę są pełne wiernych. Farerzy, choć niemal wszyscy należą tu do wspólnot protestanckich, zachowali wiele katolickich zwyczajów. Członków rodziny, na pożegnanie, błogosławi się znakiem krzyża. Święci się narzędzia pracy, a nawet liny, które służą do wspinania się na klify, gdzie szuka się ptasich gniazd. U sufitu, w kościelnych nawach, wiszą wotywne modele łodzi, w podzięce za uratowanie życia podczas srogich sztormów. W kościele w Klaksvik zobaczymy nawet nie model – a prawdziwą łódź, która ocalała po straszliwej tragedii z 23 grudnia 1914 roku, gdy w czasie burzy niemal cała męska populacja wioski Skarð na wyspie Kunoy, zginęła na wzburzonym morzu.
Zamieszkałe zaledwie przez 56 000 osób Wyspy Owcze mają aż 62 kościoły i kaplice, w których regularnie odbywają się nabożeństwa. Według spisu powszechnego z 2021 roku, jest tu 662 pastorów, a wspiera ich prawie 1200 wolontariuszy, pełniących różne pomocnicze funkcje we wspólnotach wyznaniowych. To daje 3,4% całej populacji, wynik absolutnie unikatowy nie tylko w krajach nordyckich, ale i na świecie. Niemal co druga wioska ma własny kościół, a obrzędy religijne towarzyszą Farerom na każdym etapie życia, od narodzin, po śmierć. Ścieżkami (bygdagøtur) łączącymi najmniejsze i najbardziej oddalone wioski z „wioskami kościelnymi”, przechodziły dziesiątki pokoleń Farerów. Tradycyjnie, najmłodszy z ojców chrzestnych (bywało ich nawet kilku, a nie para rodziców chrzestnych jak u nas), niósł całą drogę z kościoła do domu, swojego chrześniaka. Po śmierci obowiązkiem wspólnoty było przeniesienie trumny tą samą drogą z oddalonej wioski, na cmentarz do poświęconej, kościelnej ziemi. Miejscowi wiedzą, w których miejscach przy drodze są „kamienie trumienne” (líksteinur), gdzie żałobnicy mogli odłożyć trumnę i chwilę odpocząć.
Kościoły często stoją na wzniesieniu, tuż nad brzegiem morza, by ich wieże były pierwszymi budynkami, które zobaczą wracający do rodzinnych wiosek rybacy. Lokalne legendy koncentrują się często na zmaganiach ludzi z nadprzyrodzonymi siłami przedwiecznej natury. A ratunkiem przed trollami, gigantami, a nawet złośliwymi huldufólk (elfami) był już sam widok kościoła, lub dźwięk dzwonów, a modlitwy działały jak czarodziejskie zaklęcia, ratując wiernych z opresji.
Najczęstszym motywem w farerskim malarstwie religijnym – co absolutnie zrozumiałe – jest Jezus, jako rybak uciszający morską burzę. Obrazy o tej tematyce znajdziemy w ołtarzach kościołów na całym archipelagu. Tę tematykę podejmował, choćby, najbardziej uznany malarz z Wysp Owczych – Sámal Joensen-Mikines. Współcześni artyści kontynuują tradycję tworzenia wspaniałych dzieł sztuki na potrzeby Kościoła. Niezwykle piękne przestrzenie z kolorowego szkła robi Tróndur Patursson, a cykl pasyjnych obrazów – Edvard Fuglø.
Kościoły na Wyspach Owczych znajdziemy niemal na każdej zamieszkałej wyspie. Stoją na 16-tu z 18-tu wysp archipelagu. Najczęściej fotografowane, poza (to też unikat na skalę światową) dwiema średniowiecznymi katedrami w Kirkjubøur, są urocze, drewniane świątynie budowane w latach 1829-1847. Najczęściej mają charakterystyczne dachy, kryte darnią. Urodą wyróżniają się kościółki w Saksun i Funningur. Ale także nowoczesne kościoły w Klaksvik, czy Toftir są atrakcyjne, ciekawe architektonicznie i mają we wnętrzach wysmakowane dzieła sztuki.
Główny kościół farerski, to oczywiście obecnie katedra w Tórshavn z charakterystyczną wieżą zegarową, ale turystów przyciąga jak magnes romańska Katedra Św. Olafa w Kirkjubøur. Może działa tu dość mroczna legenda, według której chciwy biskup, podstępem wymusił na córce najbogatszego gospodarza oddanie atrakcyjnej, położonej tuż nad wodą, posiadłości. Na bezdrzewnym archipelagu kluczowe były miejsca, w których prądy morskie wyrzucały na brzeg drewno z Syberii, a Kirkjubøur jest właśnie tak położona. W ciągu czterystu lat, od chrystianizacji Wikingów, kościół konsekwentnie powiększał swoje ziemie i na początku XVI wieku dysponował już połową areału Wysp Owczych. Stracił wszystko w 1539 roku, gdy król Danii przeszedł na stronę Protestantów i przejął kościelne włości. Z kolei „królewszczyznę” wywłaszczono na Wyspach Owczych w 1948 roku i dawne ziemie kościelne stały się własnością gmin.
W Kirkjubøur, pomiędzy dwiema katedrami, stoi okazały budynek – jeden z najstarszych drewnianych domów na świecie – liczy ok. tysiąca lat – i jest zarazem najstarszym wynajmowanym domem jednej rodzinie. Dawną siedzibę biskupa, duńscy królowie wynajęli w połowie XVI wieku rodzinie lokalnych rolników. Paturssonowie, w zamian za czynsz, mogli wynajmować dom tak długo, jak będę mieli męskich potomków. Przy czym gospodarstwa nie można było dzielić – najstarszy syn dostawał wszystko. Minęło 17 pokoleń i rodzina wciąż tu mieszka. Jeden z najbardziej znanych farerskich artystów – Tróndur Patursson, śmieje się, że gdyby urodził się pół godziny wcześniej, nigdy by się nie zajął sztuką, tylko na miejscu zajmowanym dziś przez jego starszego o kilkanaście minut brata bliźniaka – Pálla Paturssona, zarządzałby farmą w Kirkjubøur.
(przygotowując tekst korzystałem z książki „Churches of the Faroe Islands” wydanej przez Visit Faroe Islands, Tórshavn 2022)