Islandia tanio – praktyczne informacje, ceny, porady
Islandia tanio? Te dwa słowa do siebie nie pasują. Islandia to jeden z najdroższych krajów świata. Chwila nieuwagi i można tu dobić do dna debetu, niczym w kasynie w Monte Carlo. Ale jak każdy system, tak i islandzka drożyzna ma swoje luki.
Budżet każdej wyprawy można podzielić z grubsza na pięć części: transport, mieszkanie, jedzenie, zwiedzanie i przyjemności. O tej ostatniej kategorii zapomnieć najłatwiej, a wbrew pozorom udany i niezapomniany wyjazd bez budżetu na drobne słabostki, wcale nie musi być dla nas drogą przez mękę. Więc jak sprawić by zwiedzić Islandię tanio?
Transport
W pierwszej kategorii muszą się znaleźć bilety lotnicze (na Islandię nie dojedziemy pociągiem, a prom z Danii bywa wielokrotnie droższy od podróży lotniczej), oraz transport na miejscu – w praktyce wypożyczenie samochodu, bo inne opcje (rower, autostop, transport lokalny) są tylko dla najbardziej wytrawnych „wytaniaczy”. Turystów przyzwyczajonych do europejskich standardów rozczaruje słaba sieć autobusów na Islandii. Lokalny transport na wyspie jest drogi i nieregularny. Dość powiedzieć, że aby dotrzeć lokalnym autobusem z międzynarodowego lotniska w Keflaviku do stolicy, trzeba jechać dwoma liniami „od pętli do pętli” i kosztuje to niewiele mniej niż taksówka.
Ale wróćmy do biletów lotniczych. Tu jest naprawdę nieźle. Jeśli polecimy Wizzairem i ograniczymy się do bagażu podręcznego, powinniśmy się wyrobić w kwocie 900 zł w dwie strony. A jeżeli zaczaimy się na tanie bilety (najlepiej kupować je we wtorek-środę) – może uda nam się zejść do 800-600 zł. Choć zdarzają się okazje za około 100 zł. Oczywiście ceny w wakacje letnie, a zwłaszcza na przełomie lipca i sierpnia rosną – będzie drożej niż poza wysokim sezonem. Ale to oczywiste.
Najlepszą opcją na podróżowanie po Islandii, jest wypożyczenie auta na lotnisku. Praktycznie wszystkie wypożyczalnie, nawet jeśli nie mają swojego biura w hali przylotów, za darmo nas przewiozą do wypożyczalni w Keflaviku czy Reykjanesbaer. Najtańszy VW Polo na 7 dni to ok. 389 € w maju i 610 € w szczycie sezonu (licząc z pełnym ubezpieczeniem). Ale od razu zaznaczmy, że taki „maluszek” nie może jeździć po islandzkich bezdrożach, pokonywać rzek, ani nie powinien jeździć po dłuższych odcinkach dróg szutrowych (na przykład strasznie wyboistą, ale popularną drogą po wschodniej stronie do wodospadu Dettifoss).
Mieszkanie
Jeżeli jedziemy we dwójkę, to najlepszą opcją jest mały camper. Dzięki temu mamy transport i nocleg w jednym. Bezkonkurencyjne są Renault Kangoo z firmy happycampers.is. Ceny zaczynają się od 70€ dziennie poza sezonem (w sezonie dwa razy tyle). Do tego należy doliczyć ubezpieczenie, 40€ dziennie. 7 dni to w sumie 770€ za samochód i mieszkanie. Cena nie do pobicia. Zwłaszcza, że nocleg w wieloosobowej sali w hostelu, to ok. 40€. O kosmicznie wysokich cenach hotelowych w ogóle nie wspominamy. Jeżeli jedziemy większą ekipą, może się opłacać wynajęcie apartamentu na AirBnB. To koszt ok. 300-400€ za noc, ale może się przespać za to 6 osób. Nocleg pod namiotem zdecydowanie odradzam. Nawet latem pogoda na Islandii bywa bardzo kapryśna. Deszcz i mocny wiatr to norma.
Jedzenie
Tu można „wtopić” dowolną kwotę. Bo po całym dniu wędrówki mamy wilczy apetyt. A mała pizza z sieciówki kosztuje 3200 ISK, czyli równowartość stu złotych. W restauracjach najtańsze są burgery – ale ceny zaczynają się od 2400 ISK (75 zł). Dlatego omijamy restauracje szerokim łukiem i od razu lądujemy w dyskontach. Ceny w Bonusie (odpowiednik naszej Biedronki), czy Netto, są do zaakceptowania. Chińskie zupki instant kupimy za 100 ISK, czyli za 3,20 zł. Chleb tostowy (o konsystencji waty) to 400 ISK (13 zł). Najtańsza wędlina – 250 ISK za paczkę (8 zł), ale polecam pastę kawiorową w tubie za 360 ISK (12 zł), no i koniecznie islandzkie serki – skyr. To idealna przekąska, a ceny zaczynają się od 170 ISK (5 zł).
Na kawę można wpaść do banku. Serio. Duży Landsbankinn w Reykjaviku oferuje kawę za darmo dla każdego klienta (i potencjalnego klienta też). Na stacji benzynowej za kawę zapłacimy 350 ISK (11 zł). Na całej Islandii najtańszym ciepłym i pożywnym posiłkiem są hot-dogi. Po 400 – 450 ISK (12-15 zł). Jeśli miałbym zjeść na Islandii tylko jedną porządną kolację, wybrałbym się do restauracji Reykjavik przy Adalstraeti, na bufet owoców morza. Za 6450 ISK (200 zł) można najeść się do oporu najlepszymi islandzkimi smakołykami, a na deser tortem bezowym, który nie ma sobie równych na tej szerokości geograficznej.
Zwiedzanie
Jeśli mamy samochód, to znakomita większość najwspanialszych islandzkich atrakcji jest dla nas dostępna całkowicie za darmo. Wielokrotnie będziecie zdziwieni, że w tak fantastycznych i pięknych miejscach jak wodospad Skogafoss, Dettifoss, czy Gullfoss – nie zapłacicie ani grosza. Płatny jest za to prywatny parking przy wodospadzie Seljalandsfoss (700-1000 ISK), przy parku narodowym Skaftafell (750 ISK), przy biskupstwie Skalholt (750-1000 ISK) i w Parku Narodowym Thingvellir (750-1000 ISK). Za darmo jest bardzo ciekawe muzeum wulkanu Eyjafjallajokull (farma przy drodze Numer Jeden). W turystycznym zagłębiu nad jeziorem Myvatn, warto jest zajrzeć do małego, darmowego muzeum przy elektrowni geotermalnej. Obejrzymy ciekawy film o wulkanie Krafla, będziemy mieli możliwość skorzystania z darmowej toalety (normalnie kosztuje 200-300 ISK) i poczęstują nas za darmo kawą i herbatą.
Przyjemności
Każdy marzy o tym, by na Islandii kupić sobie piękny, wełniany sweter lopapeysa. W sklepach kosztuje fortunę, a ceny zaczynają się od 24000 ISK (760 zł). Tylko nieco lepiej jest w outlecie odzieży wełnianej w Viku. Można trafić na promocji taki sweter za 14000 ISK (440 zł). W tym kontekście za bezcen kupimy używane swetry w second-handach Czerwonego Krzyża (to wbrew pozorom bardzo eleganckie sklepy) w Reykjaviku lub w Egillsstadir. Jeśli mamy szczęście, to cena może spaść nawet do 5000 ISK (160 zł). Warto też wybrać się do jednego ze słynnych islandzkich basenów termalnych. Jeśli jesteśmy tylko w okolicach Reykjaviku, to do wyboru mamy termy Blue Lagoon (wcześnie rano i tuż przed zamknięciem jest najtaniej – od 77€) lub na Złotym Kręgu w Laugarvatn (3800 ISK – 120 zł). Możemy też całkiem za darmo wykąpać się w dzikim kąpielisku pod wulkanem Eyjafjallajokull lub w gorącej rzece Reykjadalur nad Hveragerdi.
To pocieszające, że choć Islandia jest bardzo droga, to wyjazd na Wyspę Lodu i Ognia można zorganizować tanio. Taniej niż wczasy nad Bałtykiem.