Czy da się pojechać na Islandię tylko z bagażem podręcznym? Oczywiście że tak! I możemy to udowodnić.

Tanie linie przykręcają nam śrubę. Już teraz coraz trudniej dostać się na pokład samolotu z normalnym plecakiem, o walizce nie wspominając. No, chyba że zapłacimy za dodatkowy bagaż. Tylko czy naprawdę nie da się pojechać na tygodniowy wyjazd tylko z bagażem podręcznym?

Oczywiście, że się da i nie jest to jakieś wyjątkowe poświęcenie, tylko oszczędność: pieniędzy, czasu w kolejkach do nadania walizki, nerwów, czy bagaż się nie zgubi i… naszych pleców, które będą dźwigać mniejsze ciężary. Zobacz filmik, jak spakować się na Islandię w bagaż podręczny:

Zacznijmy od tego, że prawie każdy na wakacje zabiera różne „przydasie”, które wcale się do niczego nie przydadzą, a jedynie zajmują miejsce w bagażu. Rozumiem, że inaczej się można zapakować, gdy jedziemy na wczasy stacjonarne. Mamy przed sobą ekscytujące dancingi, spotkania, rewie mody na stołówce all inclusive… Nie wypada przecież na takim wyjeździe pokazać się dwa razy w tych samych butach! A sam kuferek z kosmetykami przerasta dozwolone wymiary bagażu w tanich liniach, czyli 40x20x25.

Ale odłóżmy na kiedy indziej wizję wczasów all inclusive i zajmijmy się wyprawą na Islandię. Co nas czeka i co nam się tam przyda?

Będziemy codziennie potrzebowali butów trekkingowych, spodni sportowych, koszulki, bluzy i kurtki. No i oczywiście bielizny. Do tego czapka, rękawiczki, podstawowe artykuły higieniczne, ładowarka do telefonu, kable, aparat fotograficzny (chyba, że używamy do robienia zdjęć telefonu). To w zasadzie tyle. Naprawdę! Nikt, żaden maskonur, wodospad, czy wulkan, nie obrażą się, gdy zobaczą nas dwa dni z rzędu w tych samych spodniach i kurtce. Nikt, nawet najczujniejszy Wiking, nie zwróci uwagi na to, że nasze włosy pod czapką nie są zakręcone lokówką, czy wyprostowane prostownicą. 

Tak, jeśli do tej pory podróżowaliśmy obładowani walizami, to nie będzie łatwo zmieścić się w mały plecaczek. Ale nie dlatego, że nie da się pojechać na Islandię tylko z bagażem podręcznym. To nasze wyimaginowane potrzeby są za duże. A islandzka rzeczywistość jest prosta: Jedziemy tam, żeby podziwiać wodospady, lodowce, wulkany, dziką przyrodę i przez tydzień wieść proste życie Ludzi Północy. Będziemy mieli, nawet w środku lata, pokoje z włączonymi kaloryferami. Więc w nocy nie zmarzniemy, a przed snem korona nam z głowy nie spadnie, jeśli zrobimy szybkie pranie. Rano wszystko będzie czyste i suche. A my zarzucimy na ramię mały plecaczek i ruszymy z lekkim sercem w drogę, ku kolejnym nieziemskim widokom i wspaniałym przygodom.

Nie da się?

Zdradzę Wam pewną tajemnicę. Im podróżnik jest bardziej doświadczony, tym mniejszy ma bagaż, za to jego ekwipunek jest dobrze przemyślany.

Odpowiedzcie sobie sami na pytanie, czy dacie radę podróżować jak prawdziwi profesjonaliści.

Jestem pewien, że dacie radę! 

Islandia z bagażem podręcznym
Przewiń na górę